-Alpy?- pytam ledwo
łapiąc oddech.
-A myślałaś, że gdzie
polecimy na Bahamy?- rzuca Anka z ironią w głosie.
-Nie no po prostu
jestem zaskoczona.
-No to niespodzianka
się udała- mówi ucieszona i z prosto lotniska udajemy się do wcześniej
wypożyczonego samochodu. Wkładamy wszystkie walizki, wsiadamy do pojazdu. Ja z
Winiarem usadawiam się na tyle, a Anka na przodzie z prowadzącym Sebą. Odpalamy
silnik i udajemy się do naszego miejsca zakwaterowania. Po około pięćdziesięciu
minutach zajeżdżamy pod wielki pagórek na którym stoi nasz domek, a moja mina w tym
momencie wyraża wszystko.
-Chyba sobie
żartujecie?- pytam patrząc na każdego z nich.
-Nie wiem o czym
mówisz- śmieje się Libero.
-Zabawne ja mam się
tam wdrapać po tym śniegu w tych nieszczęsnych kozakach?- pytam wskazując na
obuwie.
-Ach Hanka! Dasz radę,
a jak nie to Cię Oli weźmie na barana
-Dobra to ja już wolę
na piechotę pod tą górkę- wyszczerzam się w stronę Winiara.
-Myślisz, że
niedbałym rady?- rzuca udając focha.
-Może przeszedłbyś z
dwadzieścia metrów a potem leżałabym twarzą w śniegu.
-Nie prawda- bąka
nadal obrażony.
-Prawda!
-
Chcesz się
przekonać- mówi patrząc z mordem w oczach.
-Dobra! Ale jak mnie
zrzucisz to tak szybko nie ujrzysz boiska.
-Uuu to będzie
bolało- rzuca Libero szczerząc swoje białe kły do lusterka.
-Pss- rzuca Winiar.
-Dobra gołąbeczki my
jedziemy po prowiant z Anką a wy myk na górę.
-Co? Nie tylko mnie
nie zostawiajcie z nim- błagam składając ręce jak do modlitwy.
-Mówi się trudno. Walizki
w dłoń i maszerować- trajkocze Anka rąbiąc głupie miny w stronę Libero.
-Pożałujecie- rzucam i
wychodzę na zewnątrz.
-Dobra moja Droga! Ja
mam plecak, więc ja mam problem z głowy tylko nie wiem jak ty chcesz tą walizkę
wtargać.
-Chyba o czymś
zapomniałeś złociutki- zacieram rączki.- Na baranka! –krzyczę i wskakuje mu na
plecy.
-Dobra zostawimy
Twoją walizkę a potem po nią przyjdę- ok.?.
-Ok. to ruszajmy.
-Ejejej ty bierzesz
mój plecak bo inaczej to nie ma mowy.
-Wrrr.. Dawaj i
wspinaj się.- teraz to ja zrezygnowana wkładam bagaż na swoje plecy i poprawiam
swoją pozycję.
-Ty tylko się tak nie
kręć bo Cię naprawdę walnę w zaspę.
-Ha, ha, ha ale Ci
się dowcip wyostrzył. –kpię po czym udajemy się powoli na górę. Po przemaszerowaniu
połowy odcinka Oli nagle się zatrzymuje.
O widzę, że ktoś tu
wymięka.- śmieje się.
-No jakbyś miała taką
słonicę na plecach to też byś musiała przystanąć.
-Sugerujesz coś-
wkurzona walę go w ramię.
-Auć niedobra kobieto
za co to?
-Za darmo królewiczu-
a teraz dalej bo noc zapadnie zanim tam się dostaniemy.
-Co ja z Tobą mam- przewracając oczami i idzie dalej. Wleczemy się jak ślimaki, w
pewnym momencie Winiar traci równowagę, a ja ląduję twarzą w białym puchu.
-Cholerka!- Hania nic
Ci nie jest?.- obraca mnie na plecy i wybucha śmiechem.
-Z czego rżysz?
–mówię wypluwając resztki śniegu z ust.
-Wyglądasz jak
bałwan.- rechocze.
-Baławan?- pytam
wkurzona.
-Ale taki słodki
bałwan- mówi przybliżając swoją twarz ku mojej. Nasze nosy niemalże się stykają.
Patrzymy sobie w oczy. –Yyy Oli może- chce coś powiedzeć lecz on zatyka mi
dłonią usta.
-Hanka nie broń się
przed tym uczuciem- mówi cały czas patrząc się w moje oczy.-Wiem, że kiedyś ktoś
Cię skrzywdził ale ja tego nie zrobię obiecuję Ci to. Odrywam jego rękę od
moich ust i chwytam dłonią za jego policzek głaszcząc go. Jeszcze nie dawno
zapierałabym się rękami i nogami, aby nie doszło do żadnej z takich sytuacji z
nim w roli głównej( oczywiście) lecz uczucie , którym darzę od pewnego czasu Oliwiera
jest silniejsze ode mnie. Przyciągam jego twarz i wpijam się w jego usta. Badam
każdy ich skrawek i nie mam zamiaru przestać. Pocałunki ze strony Winiara są
tak delikatne jakby bał się, że zaraz stąd ucieknę lecz ja nie mam bynajmniej takiego zamiaru. Napieram
bardziej na jego wargi. Wyczuwa moją reakcję i nie wahając się zaczyna
namiętniej mnie całować. Słyszę przyspieszone bicie naszych serc Chcę, aby ta chwila trwała wiecznie jednak po
chwili odrywamy się od siebie żeby złapać oddech.
-I co teraz?- pytam
dysząc jakbym przebiegła maraton.
-Ja wiem, że troszkę
nie po kolei to wszystko. Najpierw powinna być randka ale raz się żyję!
Zostaniesz moją dziewczyną?- pyta uśmiechając się szeroko.
-A jakie mam
odpowiedzi do wyboru?- pytam chichrając się jak głupia.
-a) tak, b) patrz
punkt pierwszy.
-To ja poproszę
obydwa. – mówię śmiejąc się i patrzę na jego reakcję. Widzę iskierki w jego
niebieskich oczach i pogłębiający się uśmiech. Przyciąga mnie ido siebie i
namiętnie całuję w pewnym momencie odrywa się ode mnie i zaczyna krzyczeć.
-Zgodziła się!!!
-No co ty!- słyszymy
z dołu i od razu odwracamy się w stronę z której dobiega głos.
-Seba! Zabiję!-
śmieje się.
-Dobra, dobra
zakochańce wiedziałem, że prędzej czy później do tego dojdzie.-No to teraz
Winiar twoje fanki będą niepocieszone.
-Eee tam! Przeżyją ,
a teraz siup na górę bo mi się dziewczyna przeziębi.
Tak jak Oliwier mówił
tak zrobiliśmy szybko udaliśmy się do domku i rozpaliliśmy ogień w kominku.
Następnie przyszło dzielenie pokoi oczywiście Anka musiała polecieć do Seby, a
ja zostałam w wielkim pokoju z ogromnym łóżkiem sam na sam z Winiarem.
________________________________________________________________
Mamy zaległy rozdział. 2 tygodnie mnie nie było, a czuje jakby to było o wiele dłużej. Przepraszam, że was zaniedbałam. Z góry przepraszam za błędy.
Pozdrawiam Juska :)