sobota, 29 grudnia 2012

Coś co już nie wróci

Muzyka


Zakładam buty i wychodzę, a przed domem stoi on..

Wiedziałam, że prędzej czy później dojdzie do naszego spotkania. Bardzo tego nie chciałam, unikałam go jak ognia. Po tym jak wyjechał do Stanów nic mi o tym nie mówiąc już wtedy wiedziałam, że mnie zostawił, że to koniec nas. Sam tego chciał. Cierpiałam, nocami zamiast spać wylewałam hektolitry łez i wiedziałam, że nic mi to nie pomoże lecz tak bardzo go kochałam. Nikomu nic nie mówiłam, rodzice nie wiedzieli nic z reszta o wielu sprawach nie wiedzą a Anka wyciągnęła ze mnie wszystko jak na spowiedzi. Bez niej mój świat by runął. A teraz? Znowu muszę na niego patrzeć  i śmie jeszcze twierdzić, że nic między nami się nie zmieniło. Dupek!

-Czego chcesz?!- syczę przez zęby.

-Kochanie daj sobie wszystko wytłumaczyć.

-Nie ma czego! Zostawiłeś mnie! Nie jesteśmy już razem! Daj mi wreszcie święty spokój.- do moich oczy napływają łzy.

-Hanuś to nie tak, musiałem wyjechać.-jego twarz wyglądała jakby miała rozpaść się na milion kawałków.

-Nie mów tak do mnie! Zrozum. Wyjechałeś i zniszczyłeś wszystko, dosłownie wszytko. Nie jestem w stanie Ci wybaczyć.-cała roztrzęsiona ruszam w stronę samochodu.

-Hania, Kocham Cię! Wiem, że zrobiłem źle. Musiałem wyjechać, naprawdę. Mój ojciec się odnalazł. Tyle lat myśleliśmy z mamą, że nie żyję. Gdy go odwiedziłem w Stanach, było z nim tragicznie. Podróżując złapał jakąś paskudną chorobę. Nie można było jej zapobiec. Zostałem z nim do końca bo taka była jego prośba.-po jego policzku spływały łzy.

-Karol..-próbuje coś powiedzieć jednak nie mogę nic z siebie wydusić.

-Ja wiem, że powinienem się odezwać, ale nie byłem w stanie chodziłem jak w jakimś transie. Straciłem ojca by go odzyskać i na nowo stracić. Wiedziałem, że Cię skrzywdziłem, jednakże miałem tą nutkę nadziei, że mi wybaczysz, że Kochasz tak mocno, że jak wrócę to będzie wszystko w porządku.

-Nie, nic już nie będzie w porządku. Naprawdę jest mi przykro z powodu twojego ojca. Niestety to nic nie zmienia.-roztrzęsiona cała mokra od łez próbuję wygrzebać z torebki kluczę, lecz przez te cholerne łzy nic nie widzę. Czuję jak się do mnie zbliża, odwraca mnie do siebie, bierze moją twarz w swoje dłonie. Chcę zaprotestować jednak nie jest mi to dane bo zamyka moje usta pocałunkiem. Całuję mnie delikatnie, czuję smak jego ust, czuję się tak jak kiedyś. Poddaję się, rozchylam usta a on traktuje to jak pozwolenie na więcej wpija się w nie, namiętnie badając każdy ich skrawek. Popełniłam wielki błąd pozwalając mu na to szybko odrywam się od niego.

-Potraktuj to jako pożegnanie.-mówię i zamiast wsiąść do samochodu ruszam pędem do drzwi, kątem oka widzę Sebastiana stojącego obok lasku. Pewnie widział całą zaistniałą sytuację, ale mnie to nie obchodzi. Biegnę, zatrzaskuję za sobą drzwi wejściowe, jeszcze słyszę jak Karol mnie woła. Udaję się do pokoju, zamykam się w nim oparta o ścianę zjeżdżam po niej. Płaczę, nie powstrzymuję się, słyszę kroki na schodach, po chwili ktoś dobija się do mojego pokoju, krzyczy, wali w drzwi natomiast ja zalana łzami odpływam.

***

Budzę się i rozglądam po pokoju. Jestem w swoim łóżku. Patrzę, a na fotelu śpi tata. Pewnie to on się tak wczoraj dobijał. Byłam świadoma tego, że rodzice będą musieli się dowiedzieć, chociaż pewnie młody Ignaczak powiedział im co zaszło pod domem. Nie wiedziałam co ma dalej robić, czułam się bezradna czego tak nie znoszę. Powoli podnosiłam się z łóżka, gdy nagle przebudził się tata. Widziałam w jego oczach żal i smutek. Nie chciałam aby musiał się przeze mnie martwić. Podszedł do mnie i mnie mocno przytulił. Nie mówiłam nic tylko ponownie dałam upust łzom.


.............................................................................................

I jest kolejny. Przepraszam z góry za błędy. Dzisiaj taki króciutki, coś ostatnio nie mam weny :P
Chociaż myślę, że się spodoba:)

Pozdrawiam Juska:*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz