czwartek, 27 grudnia 2012

Spotkanie po latach



Gdy naglę z dołu słyszę ten głos…

Chyba zwariowałam po tym wypadku w galerii.Z ciekawości schodzę w takim pośpiechu, że nie zauważam ostatniego schodka i upadam z hukiem na podłogę.

-Jak zwykle oszałamiające wejście.-Tata Zbyszek podbiegł do mnie i pomógł mi wstać.


-Ciekawe po kim to mam.? -na mojej twarzy pojawił się 
szeroki uśmiech.


-Widzę, że nic Ci nie jest bo żarty się Ciebie trzymają


-Jak zawsze!-znowu się wyszczerzyłam do niego ale moją uwagę przykuł ktoś inny a raczej dwa ktosie.


-Tato czy ja widzę podwójnie.?-patrzę i nie wierzę własnym oczom. Przez chwilę patrzy na mnie i nie wie o co mi chodzi ale po chwili już się domyśla.


-Aaa Winiarskich dwóch,no tak istne podobieństwo.

-Hania ale żeś ty wyrosła.-Zbyszek pewnie musi od Ciebie chłopaków odganiać.? Oh ten Winiarski zawsze wie co powiedzieć.

-A nie muszę. Najważniejszym mężczyzną dla niej jestem ja.-dumnie wypiął pierś.Tata jak zawsze wie co palnąć.

-Taaakk tato też Cię Kocham, tylko proszę nie rób mi wiochy.- i na te słowa wszyscy zaczęli się śmiać.

Ukradkiem spoglądam na Oliwiera. Jeny! Jak on wyrósł. Nawet włosy przybrały inny kolor są bardziej w kolorze brązu, ma te nieziemskie niebieskie oczy i identyczne gesty jak ojciec. Jedna wielka kopia Michała Winiarskiego.

Z zamyślenia wyrywa mnie jego głos i staję jak wryta.


-Co tam u Ciebie?


-Yyy.. Co? Co?


-Pytam się co tam u Ciebie.-uśmiecha się do mnie zawadiacko.


-W porządku. Boże chyba naprawdę zwariowałam przecież skądś znam ten głos tylko skąd?


-A ty jak się miewasz.? Rozumiem, że wygląd to nie tylko to co odziedziczyłeś po tacie.?-uśmiecham się do niego.


-No jak już wiadomo to gram w siatkówkę.


-Niech zgadnę SKRA Bełchatów?.


-Brawo. I znowu ten jego cudowny uśmiech. Zaraz go stąd wyrzucę jeśli nie przestanie.


-Nie wyobrażam sobie innego klubu.-jego oczy rzucają miliony radosnych iskierek.


-No ja też nie wyobrażam sobie Ciebie w innych barwach.



-U Ciebie to chyba z siatkówką nie za bardzo?


-Szczerze? Lubie ją ale jakoś nie mam na nią czasu.


-Rozumiem.Studia,praca,dom.


-No niestety.


Zapada niezręczna cisza, czuję na sobie jego wzrok jakby coś sprawdzał. Na szczęście w tym momencie do domu wpada Wujek Igła.


-Dalej dzieciaki bo tam zabawa się rozkręca.-uradowany podbiega do nas i wyciąga na taras.


Bawimy się na całego. Siatkarze jak siatkarze czy starzy czy młodzi energia zawsze ich rozpiera. Oczywiście swoja obecnością zaszczycili nas Ignaczakowie, Kurkowie, Nowakowscy, Kubiakowie no i Winiarscy.
Wujek Krzysio przyjechał z żoną i Sebastianem, wujek Kurotelli z żoną i córką Julią (młodszą o 3 lata ode mnie), Nowakowscy i Kubiakowie sami, a Winiarscy jak już wiadomo z Oliwierem.
Większość czasu przegadałam z Julią, śmiałyśmy się opowiadałyśmy sobie różne historie. Cały czas miałam wrażenie, że młody Winiar nie spuszcza ze mnie oka. Na początku nie przejmowałam się tym, ale później zaczęło mnie to wkurzać. Chciałam zapytać się o co mu chodzi i nagle zadzwonił mój telefon.


-Julka, przepraszam muszę odebrać.


-Jasne! Idź lepiej do domu bo tu raczej nic nie usłyszysz. 


-Masz rację.


Spoglądam na ekran dzwoni Anka wchodząc do domu i szybko odbieram.


-Cześć coś się stało, że tak późno dzwonisz?


-Hania! Boże nie wiem jak mam Ci to powiedzieć.-przerażona mówi do słuchawki.


-Mów dziewczyno bo nie wyrobię!


-Był tu Karol. Pytał się gdzie jesteś bo uważa, że nadal jesteś jego dziewczyną a nie ma pojęcia gdzie jesteś. Powiedziałam mu, że chyba zgłupiał a on na to, że to ty zwariowałaś próbując od niego uciec. Chciał zaczekać na Ciebie ale mu na to nie pozwoliłam powiedziałam, że wyjechałaś.


-Powiedziałaś mu gdzie?-krzyczałam do telefonu.


-Nie musiałam sam się domyślił.


-Cholera jasna! O której to było?


-Jakieś 2 godziny temu.


-I dopiero teraz dzwonisz z tym do mnie.!- krzyczę na nią już bez opanowania.


-Przepraszam!- szlocha do słuchawki.


-Tylko nie płacz bo to nic nie pomoże. Kończę bo muszę stąd uciekać


-Czeka..


Dalej nic nie słyszę bo się rozłączam. Biegnę szybko do pokoju spakować rzeczy. Biorę walizkę a na stole zostawiam kartkę dla rodziców żeby się nie niepokoili.



Musiałam wyjechać, nie martwcie się wyjaśnię wam później.



Kocham Was

Hania

Zakładam buty i wychodzę, a przed domem stoi on..






..............................................................................................................................................................

No i mamy trójeczkę :) Jeszcze nie wiem jak będą pojawiały się rozdziały. 

2 komentarze:

  1. Uuuu... Ciekawie się zapowiada :) Mam nadzieję, że kolejny rozdział nadejdzie bardzo szybko. :D Bardzo mi się podoba, że opowiadasz historię jak nasi siatkarze mają już dorosłe dzieci. Świetny pomysł. Tymczasem zapraszam na mojego bloga:http://przeciezwieszgdziejestsiatkowka.blogspot.com/

    Pozdrawiam, no_princess

    Będę tu często zaglądać :D

    OdpowiedzUsuń