piątek, 18 stycznia 2013

Jak dobrze, że jesteś


Słyszę równomierne pikanie. Nie mam na nic siły. Otwieram oczy i rozglądam się. Leżę na łóżku w małej niebieskiej salce a naprzeciwko mojego łóżka znajduje się wielka szklana szyba. Nie wiem co jest grane. Co ja tu robię? Moje przemyślenia przerywa wchodzący przez automatyczne drzwi lekarz.

-Widzę, że Panienka się obudziła.- spogląda na mnie a potem na monitor po mojej prawej stronie.

-Jak ja się tu znalazłam?- szepczę.

-Ma pani wirusowe zapalenie opon mózgowych.

-To coś poważnego?- pytam przestraszona.

-Nie ma się co martwić. Podaliśmy już Pani leki na zbicie gorączki. Na wyzdrowienie potrzeba kilka tygodni choroba ustępuję samorzutnie.

-Ohh! Dziękuję bardzo.

-To nie mnie Pani powinna dziękować a raczej młodzieńcowi, który siedzi na korytarzu.

-Może go Pan zawołać? Proszę.

-Ok ale nie za długo. Nie może się Panienka przemęczać.

-Dobrze.- Dziękuję.

-Nie ma za co.- mówi lekarz i wychodzi. 

Widzę przez szybę jak doktor mówi do kogoś i po chwili jakieś  dwie postacie podnoszą się do góry. Nie mija 10 sekund i drzwiach pojawia się Oliwer wraz z Anką. Na ich twarzach widać, że są zmęczeni lecz, gdy tylko wchodzą do sali widzę ulgę w ich oczach.

-Jeny jak ja się martwiłam o Ciebie!- mówi Anka szlochając i przytulając się do mnie.

-Nic mi nie jest. Nawet się nie obejrzycie a już będę zdrowa.

-Napędziłaś mi stracha! Czemu nie posłuchałaś mnie wtedy w domu? Co?- teraz już jest cała mokra od łez i do tego wściekła.

-Przepraszam. Dzwoniłaś do rodziców?- pytam chociaż wiem, że i tak pewnie to zrobiła.

-Tak cały czas tu siedzieli. Posłałam ich do domu żeby się przespali.-mówi już spokojniej.

-To ile ja tu leżałam?- pytam zszokowana.

-3 dni- odpowiada Oliwier, który wcześniej nawet się nie odezwał.

-Oli ja..- chcę coś powiedzieć, ale on mi przerywa.

-To ja przepraszam- siada na krześle i patrzy się w moje oczy.

-Wy sobie pogadajcie a ja idę po kawę bo zaraz pofrunę do krainy snów.- Anka szepcze pod nosem i wychodzi z sali.

-Nie chciałem aby tak się wszystko potoczyło. Nawet nie wiesz co ja tu przeżywałem. Bałem się, bałem się jak cholera. Wtedy..- przełyka głośno ślinę.- Jak upadłaś na ziemię. Ja..

-Ciii..- mówię widząc łzy w jego oczach. Chowa twarz w dłonie i kręci głową. Podnoszę się i odrywam je od niego. Chwytam go jedną ręką za dłoń a drugą za policzek. Przybliżam się do niego i tak po prostu go całuję. Odrywam się. Widzę zdziwienie w jego oczach.

-Teraz też mam to uznać za przypadek..?- pyta uśmiechając się promiennie.

-Nie głupku to nie był przypadek. – szepczę i ponownie go całuję. Czuję się nieziemsko. Strasznie mi brakowało smaku jego ust. Jego dotyku. Chciałam trwać tak wiecznie. Lekko go odsuwam i się w niego wtulam.

-Jak dobrze, że jesteś.

5 tygodni później…

Po chorobie ani śladu. Jestem zdrowa jak ryba. Oli cały czas się stara nie odstępuje mnie na krok jak i rodzice. Mam non stop kontrole. Po wyjściu ze szpitala dostałam taki ochrzan, że aż mi było głupio, że tak się zaniedbałam. Za 2 tygodnie mam urodziny. Wiem, że szykuję się coś wielkiego lecz nie wiem co bo każdy trzyma buzię na kłódkę. Jak ja tego nie cierpię. Próbowałam wyciągnąć coś od Winiara jednak był nieugięty.

Aktualnie mamy wieczór Anka jest z Sebą w kinie a my z Olim siedzimy na kanapie i oglądamy telewizję. Właśnie w tym momencie zamierzam wprowadzić swój jakże to krnąbrny plan w życie.

-Oluś-szepczę mu do ucha.

-Co piękna?- pyta cały czas patrząc się w tv oraz zajadając chrupki. Widzę, że jest bardziej zainteresowany ekranem telewizora niż mną, więc wcielam odważniejszą cześć mojego planu i zaczynam kreślić palcem kółeczka na jego brzuchu. Ha! Działa. Odwraca twarz w kierunku mojej. Widzę jego pytający wzrok i zarazem coś innego coś czego nie mogę określić. Siedzimy w ciszy a ja coraz śmielej zaczynam wykonywać swoje ruchy. Przybliżam twarz ku jego twarzy i czubkiem nosa przejeżdżam po policzku. Widzę, że jest prawie mój lecz nie przerywam. Muskam ustami jego wargi i przygryzam ich dolną część. Wydaję cichy jęk i już chce mnie pocałować, gdy kładę rękę na jego klatce piersiowej i mówię.

-Co wy dla mnie szykujecie? Hmm?- Oli patrzy na mnie błagalnym wzrokiem.

-Nie tylko nie to!- mówi a ja znowu przybliżam się do niego i powtarzam swoje ruchy jednak nie udaję mi się go powstrzymać i wpija się w moje usta. Kładzie mnie na kanapie. Nie potrafię tego przerwać jest mi tak dobrze, że mam ochotę wykrzyczeć to całemu światu. Po chwili odrywamy się od siebie.

-Nie masz ze mną szans kotku.- szepcze próbując złapać oddech.

-Będę próbować dalej.- cmokam go i udaję się do kuchni

-A to rozumiem, że mogę liczyć na więcej takich akcji?- uśmiecha się i przeczesuje ręką włosy. Kurde nie przemyślałam tego a niech to szlag. Widzę jak Winiar triumfuję nade mną.

-Oż ty przebiegły.-syczę przez zęby.

-Oj widzę, że plan nie poszedł po twojej myśli. – przesyła mi buziaka w powietrzu.

-Wrrr! Wypchaj się Winiarski!- pokazuję mu język.

-Ach ten twój wybuchowy charakterek.- śmieje się.

-Jeszcze zobaczymy.- mówię i udaje się zaparzyć herbatę.

_________________________________________________________________
Mamy kolejny rozdział. Jak widać z Hanką wszystko w porządku. 
Do następnego.!
Pozdrawiam Juska :P 




3 komentarze:

  1. Fajny blog ;) Rozdział również ;)
    Zapraszam do mnie na nowy rozdział http://peryferiesiatkarskie.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  2. Strasznie lubię Twojego bloga :)pisz dalej, bo piszesz świetnie. Fajny szablon :) zapraszam do mnie :) http://zagrywka-jest-tylko-jedna.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń