czwartek, 17 stycznia 2013

Uparta Hanka


Noc była ciężka, nie mogłam spać męczyłam się z gorączką. Nad ranem ok godziny 5 gorączka troszkę odpuściła  i usnęłam. Obudziłam się o godzinie 14. Spałam długo lecz nie dziwie się bo takiej nocy nikomu bym nie życzyła. Wstałam z łóżka, było o wiele lepiej jednak miałam cały czas stan podgorączkowy. Poszłam wziąć prysznic. Po kąpieli udałam się do kuchni. Anka robiła obiad co mnie bardzo ale to bardzo zdziwiło. Zazwyczaj to jest moja działka, jednak jak już robi to czemu nie.

-Siadaj do stołu już podaję obiad.-mówi zadowolona słysząc, że wchodzę do kuchni.

-Nie jestem głodna. Odwracam się idę do pokoju.

-Jak to nie jesteś głodna!.-Zaczekaj pokaż mi się!.- wydaje rozkaz a ja się odwracam. Widzę w jej oczach złość przemieszaną z troską.

-Jak ty wyglądasz!!! -krzyczy.-Widziałaś się w ogóle w lustrze?

-Oj nie przesadzaj jest już dobrze.-mówię zła.

-Jak nie mam przesadzać wyglądasz okropnie! Dzwonie po lekarza.-mówi chwytając komórkę w dłoń.

-Ani mi się waż!- Naprawdę czuje się już znacznie lepiej! Nie musisz robić za moją niańkę.- mówię wkurzona patrząc jej w oczy.

-Znacznie lepiej to było jeszcze gorzej? Dziewczyno wyglądasz jak trup.- syczy i siada na kanapie.

-Robisz z igły widły.-Idę się szykować.

-Gdzie szykować? Chyba mi nie powiesz, że gdzieś wychodzisz!

-Wychodzę, idę z Oliwierem do Arka bo mnie poprosił żebym mu potowarzyszyła.

-Hahahaha! Chyba postradałaś zmysły nie wypuszczę Cię z domu.- śmieje się histerycznie.

-Nie rób mi za matkę bo już jedną mam!

-Ja się tylko o Ciebie martwię a jak nie chcesz mnie słuchać to chętnie zadzwonię do Twoich rodziców, ale najpierw wykonam telefon do Winiara żeby pod żadnym pozorem Cię nie zabierał.- krzyczy podnosząc się z kanapy.

-Nie zrobisz tego! – krzyczę na nią ze łzami w oczach.- Daj mi spokój ja sama decyduje o sobie –mówię już spokojniej. –A i coś się przypala.- szeptam i wychodzę z salonu.

-Czekaj nie skończyłam z Tobą!

-Ale ja tak!

Zamykam się w pokoju. Mam już dosyć takiego traktowania. Ja wiem, że każdy chce dla mnie jak najlepiej ale ja umiem o sobie zadbać. Naprawdę!. Zaglądam do szafy. Szperam w niej i wyjmuję moje ulubione wytarte jeansy i bluzeczkę z ¾ rękawkiem. Spoglądam na zegarek jest 14:47. Mam jeszcze sporo czasu. Włączam laptopa, który potrzebuję trochę czasu aby się jakby to powiedzieć rozbudzić. Siadam na łóżku i biorę stary album do rąk. Zaczynam go przeglądać. Na wszystkich zdjęciach jestem ja z rodzicami czasami pojawiają się moi „wujkowie”. Naglę jedno zdjęcie przykuwa moją uwagę. Na zdjęciu jestem ja i Oliwer, który przygniata mnie do ziemi i naciera śniegiem. Kiedyś to dopiero było, szkoda że później nasze drogi się rozeszły. Zamykam album  zastanawiam się co mnie wzięło na jego przeglądanie. Chwytam komputer i loguje się na fb i pocztę. Parę zaproszeń i kilka wiadomości. Widzę zaproszenie od Oliego, więc przyjmuję czytam zaległe wiadomości  i wyłączam tego nieszczęsnego pożeracza czasu, ponieważ z godziny 15 robi się 17. Nie wieże, że tyle czasu mi to zajęło. Ubieram się i udaję się do łazienki. Robię lekki makijaż aby zakryć tą moją niby bladą twarz, chociaż ja nie widzę nic takiego strasznego. Zawsze byłam blada. Czeszę włosy i z powrotem barykaduje się w pokoju. Gdy wychodziłam do łazienki Anka nawet na mnie uwagi nie zwróciła. Chyba się obraziła, ale wiem, że jej przejdzie bo nie umie się długo gniewać  z resztą ja też. Jesteśmy pod tym względem niemal identyczne. Zawsze drzemy koty a po 5 minutach się godzimy bo nie umiemy się tak po prostu do siebie nie odzywać. Biorę torebkę i pakuje różne duperele. Wychodzę z pokoju i udaje się do kuchni upić łyka wody.

-Hania nadal masz zamiar tam iść?- pyta wpatrzona w ekran telewizora.

-A czemu by nie?.- mówię.

-Masz wysoką gorączkę może to coś poważnego?- przechyla głowę w moją stronę.

-Nie martw się jest ok.-siadam na kanapie i wpatruje się w ścianę.

-Dobrze ale żeby potem nie było, że nie próbowałam Cię powstrzymać.

-Spoczko kochaniutka.-mówię lekko się uśmiechając i oddycham w duchu, że Ance przeszło.

-O której ma być Twój królewicz?- pyta uśmiechnięta.

-O 20.

-Hanula mam pytanko.-  patrzy to na podłogę to na mnie.

-Słucham?

-Bo ja przez przypadek słyszałam rozmowę Seby i Oliwiera.

-I co?- pytam lekko przerażona.

-Czemu świnio mi nie powiedziałaś, że całowałaś się z Winiarskim.

-Yyyy.. No bo to było niechcący.-unoszę kącik ust do góry.

-Od kiedy niechcąco wpycha się język w kogoś usta? Hmm?- patrzy na mnie i się dziko uśmiecha.

-Oj przestań. To była chwila słabości.  On ma dziewczynę.- mówię a lekki uśmiech znika z mojej twarzy.

- Z tego co ja wiem to z nią już nie jest.- wyznaje mi zadowolona.- On Cię lubi i to tak naprawdę lubi, lubi. Daj mu szansę widać, że chłopak się stara.

-Wiem ale potrzebuje czasu.

-Zawsze to twoje „ale”.- Proszę Cię zastanów się.

-Tak jest! A teraz przepraszam Cię moja droga lecz czas już na mnie. Zaraz będzie Oli.

-To ubierz się ciepło.- mówi z poważną miną.

-Eyy jest letni wieczór ja nie będę paradować w zimowym płaszczu.

-Ja Ci nie każe ubierać kurtki moja Droga lecz ciepłą bluzę przebolejesz.

-Dobrze tym razem zrobię tak jak mówisz.

-Grzeczna dziewczynka a teraz spadaj i baw się dobrze. Tylko pamiętaj jak coś będzie nie tak to od razu dzwoń ok?

-Ok a zaczekaj ty nie idziesz? Arek przecież też na pewno zaprosił Sebę.

-Zostaję w domu nie mam ochoty na zabawę. Seba później wpadnie do mnie.

-A rozumiem. To życzę również miłej zabawy. – mówię poruszając znacząco brwiami.

-Idź już ty zbereźniku naprawdę potrzeba Ci chłopa.- mówi szczerząc się.

-Oo mądra się znalazła.

-Leć już bo pewnie twój Romeo czeka. Paa!
-Pa.

Wychodzę z mieszkania. Na klatce znowu mam zawroty głowy przytrzymuję się ściany jednak ignoruję to i idę dalej. Wychodzę powoli z klatki i widzę go opartego o samochód a uśmiech mimowolnie wkrada się na moją buzie.

-Cześć śliczna.- podchodzi i daje mi buziaka w policzek.- A co ty taka rozgrzana?-pyta i przykłada mi dłoń do policzka.

-Oj tam ciepło jest to jestem rozgrzana to co jedziemy?- pytam nadal uśmiechnięta.

-Na pewno? Nie musimy jechać jak się źle czujesz.

-Winiar nie piernicz tylko wsiadaj do tego samochodu jedziemy! Mówię zdecydowana a on spogląda na mnie niepewnie.

-Ok jak sobie życzysz.

Wsiadamy i udajemy się do Pana W. Po 15 minutach jesteśmy na miejscu. Parkujemy i udajemy się do drzwi. Pukamy i otwiera nam właściciel.

-Siema Winiar.- mówi Arek i razem z Oliwierem przybijają sobie piątkę.

-O przepraszam witam towarzyszkę naszego kapitana.

-Cześć Hania Bartman.

-Ta Hania Bartman?- pyta zaskoczony.

-Taaak!- uśmiecham się.

-Jaki ten świat jest mały! -Ja jestem Arek Wlazły ten najprzystojniejszy z całej tej zgrai.

-Kojarzę.-mówię wywracając oczami.

-Nie wlewaj sobie.- bąka Oliwier.

-Uuu zaboloało!.- Arek robi usta w podkówkę.

-Wchodźcie, wchodźcie  nie będziemy tak tu stali.

Rozglądam się. W domu pełno ludzi. Oczywiście drużyna Skrzaków w komplecie i dużo innych nieznajomych twarzy. Widzę Ignaczaka tańczącego i wyginającego się na parkiecie. Po chwili czuję rękę na swoim biodrze i oddech na karku.

-Zatańczymy?- słyszę i odwracam się. Widzę Arka uśmiechającego się do mnie.

-Yy.. pewnie.- jąkam się.

Zaczynamy tańczyć. Nie wiedziałam, że siatkarze to tacy świetni tancerze. Wirujemy na parkiecie a ja czuję się coraz gorzej chociaż udaję mi się tego po sobie nie okazywać. Katem oka widzę jak Oli cały czas patrzy w moją stronę sącząc przy tym nerwowo sok. Nie wiem o co mu chodzi. Zatańczyłam z każdym. Poznałam dużo osób od siatkarzy aż po ich dziewczyny. W końcu Oliwier chwyta mnie z rękę i porywa do tańca.

-Nieźle sobie szalejesz.-mówi wściekły.

-A co już nie można? -Ja nie przyjechałam tu tylko ze względu na Ciebie. Błagam Cię! Też chce mieć coś od życia.

-Dobrze ale nie musiałaś tak obściskiwać się z Arkiem.

-Ja? Chyba sobie teraz kpisz.- patrzę na niego poddenerwowana.

-Wiem co widziałem!

-Doprawdy ty zawsze wszystko wiesz najlepiej! Wiesz co idę stąd dziękuję za taką zabawę!- wyrywam mu się i idę do wyjścia. Ubieram swoją bluzę, w głowie mam karuzelę nie mogę ustać na nogach. Siadam na krześle i słyszę głos Oliwiera.
-Hanka przepraszam nie chciałem.- podchodzi do mnie i klęka. –Hanka co jest?

-Nic, nic wracam do domu.- wstaję i chwytam klamki jednak nie jest mi dane otworzyć drzwi, ponieważ osuwam się na ziemię i tracę przytomność.

_________________________________________________________________
Mały dramacik nigdy nie zaszkodzi. Rozdział dłuższy tak jak obiecałam. Zapraszam do komentowania bo chce poznać wasze opinie. Z góry dziękuję :)

Pozdrawiam Juska :* 

4 komentarze:

  1. uwielbiam jak piszesz :)
    to jest chyba najlepszy blok na ktory trafilam
    pisz dalej
    pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Serdecznie zapraszam na 2 rozdział na:
    http://sparkle-in-the-eyes.blogspot.com/
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział... Mam nadzieję, że Oliwier dobrze zaopiekuje się Hanią i nie będzie zazrosny o Arka :D

    Zapraszam też do siebie http://przeciezwieszgdziejestsiatkowka.blogspot.com/

    Pozdrawiam, no_princess :)

    OdpowiedzUsuń